Jest coś, co jednoczy Irlandczyków bez względu na ich religię czy przekonania. To rugby. Widać to zwłaszcza teraz, kiedy trwa najstarszy turniej rugby na świecie – Puchar Sześciu Narodów.
- Ludzie, którzy tu mieszkają, są naprawdę podzieleni – opowiadał mi jakiś czas temu Paul, przesympatyczny, cieszący się już dobrodziejstwem emerytury Irlandczyk z Północy. – Za dużo sam widziałem, by wierzyć, że już się o tym wszystkim zapomniało. Ale jest coś, co jednoczy tu cały naród. To rugby. Zobaczysz, to fascynujące.
Irlandia kocha rugby. Ten sport, wymyślony w angielskim miasteczku Rugby jak głosi słynna opowieść o akcji Williama Webba Ellisa (podczas meczu w piłkę nożną ów właśnie Ellis zniecierpliwiony utrzymującym się remisem złapał piłkę pod pachę i mijając zaskoczonych graczy, przebiegł z nią całe boisko i położył w bramce rywali) 7 kwietnia 1823 roku, dość szybko trafił na Zieloną Wyspę. Dokładnie w 1854 roku, już ze spisanymi dziesięć lat wcześniej regułami, rugby zawitało do Dublina. Wtedy właśnie powstał pierwszy klub – Dublin University. Rugby trafiło na podatny grunt – celtycki futbol również był podobnie twardą grą,a możliwość zmierzenia się z Anglikami na pewno dodawała Irlandczykom dodatkowej motywacji.
Dzisiaj na całej wyspie gra w rugby ponad 60 tysięcy zawodników w dwustu klubach i kilkuset szkolnych drużynach. Imponujące, jak na niecałe 4,5 mln mieszkańców. To zresztą widać – boisk jest mnóstwo, z reguły na każdym nich ktoś bądź trenuje, bądź grany jest jakiś sparing lub mecz. W lokalnych gazetach rugby wygrywa, bądź najwyżej remisuje z futbolem, jeśli chodzi o objętość informacji.
Irlandia broni tytułu w Six Nation Cup, ale po dotkliwej porażce w Paryżu o sukces będzie bardzo trudno. Niemniej i tak w dniu meczów nawet w protestanckich częściach Ulsteru robi się zielono. Rugby jednoczy wszystkich. Widać to też podczas meczów ekipy Ulsteru, walczącej w Magners League, kiedy to tłumy kibiców zmierzają na stadion na Ravenhill z całego Belfastu. A ten sport oglądany na żywo – chociaż może wydawać się początkowo dość niezrozumiały dla nas, wychowanych przede wszystkim na futbolu – ma w sobie naprawdę coś. I niewątpliwie jest zajęciem dla prawdziwych twardzieli.
Źródło: Link Polska Express