Zimna kąpiel w Łodzi

Fot. Andrzej Jabłoński

Ten mecz pokazał zarówno to, co w rugby najlepsze, jak i to, co w tym sporcie najgorsze.

Zanim przejdziemy do relacji z meczu, warto się cofnąć w czasie do soboty, 2 kwietnia, gdzie te same drużyny zmierzyły się w przedsezonowym sparingu. Miejsce – Spała, czas – późne popołudnie, scena – odprawa pomeczowa. W kole zawodników Juvenii słychać głos kapitana zespołu, Szymona Szczepanika: Jeśli wam się wydaje, że wygraliście z Łodzią, to lepiej się obudźcie! Nie wygraliście z żadną Łodzią! W lidze to będzie inny przeciwnik i inny mecz! Jeżeli te słowa były zimnym prysznicem na głowy krakowskich rugbystów, to po meczu w Łodzi mogli się poczuć, jakby ktoś ich wrzucił do lodowatej wody na trzy zdrowaśki.

Po łatwej wiktorii nad Legią miała miejsce potyczka, którą Smoki mogli równie dobrze zremisować lub przegrać, przy czym nikt nie mógłby wówczas narzekać, że wynik był szczególnie niesprawiedliwy. Co prawda w pierwszej połowie zaznaczyła się już wyraźna przewaga młyna Juveni, który potrafił nawet ‘wjechać’ z piłką na pole punktowe rywali – tak swoje pierwsze przyłożenie zdobył Kostia Bezwierhni - niemniej tej części meczu obie drużyny zdobyły po dwa przyłożenia, a Juvenia mogła cieszyć się z prowadzenia jedynie dzięki lepszej dyspozycji swojego kopacza – Bartka Sieranta.

- Drużyna zaprezentowała się dobrze w obronie, a punkty traciliśmy przez błędy pojedynczych zawodników. – komentuje trener ‘Smoków’, Marek Odoliński – W jednej sytuacji kolega spóźnił się do ‘czyszczenia’, a w drugiej inny nie chwycił prostego podania. Minimalnie więcej koncentracji i schodzilibyśmy do szatni z czystym kontem!

Druga połowa to prawdziwa jazda bez trzymanki. Najpierw gospodarze wykorzystali błędy w obronie swoich rywali i dwa razy przyłożyli piłkę po prostych rozegraniach i wejściach w luki między obrońcami. To zadziałało na krakowian jak płachta na byka, bo od tego momentu ‘siedli’ na przeciwniku i już praktycznie nie wychodzili z połowy Budowlanych. Determinacja się opłaciła, bo pod koniec meczu udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

- Na szczególne wyróżnienie zasługują obie ‘dziewiątki’ – przyznaje trener Odoliński - Artur Fursenko pokazał duże umiejętności w rozegraniu i imponującą inteligencję przy podejmowaniu szybkich decyzji, natomiast Konrad Jarosz w trakcie kilku minut ‘zrobił różnicę’ rozgrywając zmęczonych obrońców gospodarzy.

W rugby funkcjonuje powiedzenie, że każdy brutalny incydent na boisku w profesjonalnych rozgrywkach, to tysiąc mniej dzieci na treningach. Gdyby to powiedzenie było prawdziwe w polskich realiach, to w tym tygodniu boiska treningowe od Krakowa do Sopotu stałyby puste. Pod koniec meczu gra się bardzo zaostrzyła. Krakowianie musieli kończyć mecz w 13 (dwie żółte kartki, które skutkują 10-minutowa przerwą dla ukaranego zawodnika), a gospodarze dogrywali zawody w 14, po brutalnym ataku i uderzeniu w twarz jednego z przyjezdnych zawodników, które zostało ‘wycenione’ przez sędziego na czerwoną kartkę.

Być może gdyby nie te incydenty, ten mecz można by polecić jako doskonałą wizytówkę rugby – sportu pełnego emocji, walki i determinacji, która pozwala wygrać nawet pozornie przegrane mecze.

Budowlani Łódź - Juvenia Kraków 24:27 (10:12)
Punkty: Krześniak 9, Artem Hłynka 5, Kapustka 5,Gruszczyński 5 - Sierant 7, Bezwierhni 5, Sokołowski 5, Fursenko 5, Głowacki 5.
Żółte kartki: Dorywalski, Soboliew (obaj Juvenia). Czerwona kartka: Adrian Nowacki (Budowlani).

Fot. Andrzej Jabłoński