Smoki pokazały pazur i postraszyły lidera w Łodzi

Juvenia Kraków uległa w meczu wyjazdowym Master Pharm Budowlanym Łódź 23:29 (6:21). Do domu Smoki zabrały jednak defensywny punkt bonusowy, który pozwolił im awansować na pozycję wicelidera rozgrywek. Fenomenalna druga połowa nie wystarczyła by pokonać doświadczoną drużynę aktualnych wicemistrzów kraju.

- Faworytem tego meczu był łódzki zespół. My przyjechaliśmy w roli czarnego konia i oczywiście chcieliśmy sprawić niespodziankę, jednak doświadczenie i zgranie naszych rywali nam na to nie pozwoliło – mówił po meczu trener Juvenii Konrad Jarosz.

Pierwsza połowa toczyła się w dobrym tempie, jednak w poczynaniach krakowskich zawodników widać było lekki stres oraz poranną, pięciogodzinną podróż do Łodzi. Gospodarze zdobyli dwa przyłożenia i mieli zdecydowaną przewagę w młynie. Podobnie, jak w ostatnim finale Pucharu Świata, zespół Przemysława Szyburskiego zyskiwał dzięki tej formacji kolejne rzuty karne, które na punkty pewnie zamieniał reprezentacyjny łącznik Daniel Gdula. Po stronie Juvenii, dwa razy celnie na słupy kopał Artur Bryl jednak do przerwy krakowianie przegrywali już 6:21.

W drugiej odsłonie zespół Master Pharm Rugby Łódź znów otworzył wynik. Skuteczny rajd prawym skrzydłem pozwolił im powiększyć prowadzenie o kolejne pięć oczek, jednak w tym momencie obraz gry uległ zupełnej zmianie. Przez kolejne pół godziny dominowała Juvenia, spychając utytułowanych rywali do głębokiej defensywy i zmuszając do kolejnych błędów.

Przełamanie przyszło wraz z przyłożeniem Michała Jurczyńskiego. Młyn wykonał doskonałą pracę, rozbijając „cegła po cegle” obronę rywala, a środkowy, w kluczowym momencie szybko rozegrał rzut karny i przebił się na pole punktowe. Bryl podwyższył, a kilkanaście minut później popisał się fenomenalnym podaniem do Fransa Bothy. Zawodnik z RPA zdobył drugie przyłożenie dla gości, a po podwyższeniu młodego łącznika ataku na tablicy pojawił się wynik 26:20.

Budowlani krótko potem przeszli do natarcia i dali krakowianom okazję by znów pokazać charakter. Biało-niebiescy przez kilka minut bronili się centymetry od linii pola punktowego. Liderzy Ekstraligi nie byli w stanie sforsować tego muru i popełnili błąd. Wówczas Botha rozgrzał serca kibiców, kiedy wyprowadzając kontrę spod własnego pola punktowego pędził lewym skrzydłem na pole punktowe. Akcję ofiarnie zatrzymał kolejny kadrowicz w barwach łódzkiego zespołu Robert Bosiacki.

W końcówce sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Łodzianie nie ryzykowali walki o przyłożenie dające bonusowy punkt. Zdecydowali się na kop i pewne trzy punkty, by odskoczyć rozpędzonej Juvenii. W ostatnich sekundach przed podobną szansą stanął Artur Bryl. Młody łącznik, wykorzystując kop z podstawki zapewnił swojej drużynie defensywny punkt bonusowy za przegraną różnicą mniejszą niż siedem punktów. Tym samym Smoki zrównały się w tabeli z Ogniwem Sopot, a dzięki zwycięstwu w bezpośrednim starciu, awansowały na drugie miejsce w Ekstralidze.

- Wykonaliśmy plan minimum, który przed sezonem byłby pewnie planem maksimum. Pół roku temu z boiska w Łodzi schodziliśmy przegrywając 80 punktami, więc zrobiliśmy duży progres. Pamiętajmy też, że w ataku naszych rywali było kilku doświadczonych reprezentantów Polski, więc trudno wymagać od osiemnasto i dziewiętnastolatków, że ich zdominują. Mimo to, podobnie jak we wszystkich meczach w tym sezonie wygraliśmy drugą połowę i myślę, że w tym sezonie czeka nas jeszcze kilka ciekawych konfrontacji – podsumował starcie Konrad Jarosz.

Master Pharm Rugby Łódź – Juvenia Kraków 29:23 (21:6)
Master Pharm: Daniel Gdula 19, Witalij Kramarenko 5, Mateusz Matyjak 5
Juvenia: Artur Bryl 13, Michał Jurczyński 5, Frans Botha 5

Juvenia: Marcin Siemaszko, Krzysztof Jopert, Adam Grabski, Krzysztof Gola, Juan van der Westhuizen, Heinrich Steyn, Marcin Morus, Jonathan O'Neill, Grzegorz Gołębiowski, Artur Bryl, Nestor Aguirre, Mateusz Polakiewicz, Michał Jurczyński, Bartłomiej Janeczko, Frans Botha.
Zmiennicy: Krzysztof Pszyk, Mariusz Tumiel, Jerzy Głowacki, Jakub Syska, Carlos Canizalez, Maciej Dorywalski, Dariusz Janik, Jesús Cañizalez, Jakub Rapacz