Doświadczona Lechia Gdańsk perfekcyjnie wykorzystała swoją przewagę fizyczną by zdominować młody zespół Juvenii Kraków i pokonać go na własnym boisku w meczu 9. kolejki Ekstraligi Rugby 38:5 (31:0). Co prawda Smoki całkiem nieźle zaprezentowały się w drugiej połowie spotkania, ale nie na tyle dobrze, by odrobić straty.
Podopieczni Konrada Jarosza pojechali do Trójmiasta znacząco osłabieni. Zabrakło Adama Grabskiego i Marcina Siemaszko z pierwszej linii młyna, Krzysztofa Goli, czy Michała Jurczyńskiego, który na ligowe boiska wróci dopiero jesienią z powodu kontuzji. Co więcej pięciu graczy przystąpiło do gry niemal z marszu, z powodu dziesięciodniowej kwarantanny po zgrupowaniu reprezentacji Polski U20.
– Wiedzieliśmy, że choćby z tego powodu będzie to bardzo trudny mecz. Lechia od lat znana jest z twardej i konsekwentnej gry młynem, a nasz młody zespół wyraźnie odstawał od rywali na tle warunków fizycznych. Pierwsza połowa była jak walka Dawida z Goliatem, tyle że Goliat wygrywał. Nasza drużyna przyjęła atak, straciła mnóstwo sił w obronie i nie potrafiła wykorzystać swoich atutów, by przejąć inicjatywę, stąd wysokie prowadzenie i aż pięć przyłożeń Lechii – mówił szkoleniowiec.
Gdańszczanie rzeczywiście dominowali, bo choć krakowianie mieli kilka zrywów i odwiedzali połowę przeciwnika, na ogół tracili piłkę po prostych błędach. Wówczas wystarczał jeden kop przeciwnika na aut, przeniesienie gry pod pole Smoków, a potem już wyniszczające, falowe ataki ciężkich zawodników młyna. Goście tracili przyłożenia nawet grając w przewadze po żółtych kartkach dla rugbistów Lechii.
W drugiej odsłonie, po kilku ostrych słowach reprymendy, zobaczyliśmy przebudzenie Juvenii. Nadal brakowało precyzji i wykończenia, ale bez dwóch zdań można było zobaczyć w poczynaniach młodych graczy zaangażowanie, ambicję i waleczność. Zupełnie zaskoczyli rywali maulem autowym, po którym przyłożenie zanotował Maciej Dorywalski. Nie udało się podwyższyć, a Gdańszczanie wkrótce potem odpowiedzieli kolejnym przyłożeniem, ustalając wynik starcia na 38:5.
- Pracujemy dalej! W meczu zagrało dzisiaj 13 zawodników z grupy U20, w których drzemie ogromny potencjał. Są świetni wyszkoleni - brakuje im tylko doświadczenia na tym poziomie i nabrania lepszych warunków fizycznych. A to przyjdzie z czasem. W naszym zespole jest ukryta siła i pokazaliśmy już rok temu, że przy nieznacznych wzmocnieniach na kluczowych pozycjach jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Mamy plan działania i wierzę, że na wiosnę to będzie zupełnie inny zespół – powiedział na zakończenie Konrad Jarosz.
Na pocieszenie, drugi skład Juvenii, występujący w II lidze, wygrał trzeci mecz z rzędu. Tym razem „Smocze Nadzieje” pokonały na wyjeździe Gryfy Ruda Śląska 20:18 (10:8).
Lechia Gdańsk – Juvenia Kraków 38:5 (31:0)
Lechia: Milan Kossakowski 10, Tomasz Rokicki 10, Rafał Janeczko 6, Robert Wójtowicz 5, Rafał Lademann 5
Juvenia: Maciej Dorywalski 5
Juvenia: Mariusz Tumiel (Krzysztof Pszyk), Krzysztof Jopert (Jerzy Głowacki), Andrzej Maciuk, Jan Krawiec (Szymon Szczepański), Jakub Syska, Marcin Morus, Paweł Warzecha (Jakub Warzecha), Maciej Dorywalski (Kacper Wiśniewski), Jakub Spórna (Dariusz Janik), Igor Kocimski (Rafał Lewicki), Danilo Prysiażnyj, Mateusz Polakiewicz, Patryk Sakwa, Bartłomiej Janeczko, Jakub Rapacz.
Fot. Marta Jarecka-Kościelniak