Na starcie rundy jesiennej Ekstraligi Juvenia Kraków przegrała starcie z mistrzami Polski, Budowlanymi SA Łódź 3:57 (3:19). Pierwsza połowa i początek drugiej części spotkania nie zwiastowały aż tak wysokiej porażki, jednak liderzy tabeli od pierwszych minut konsekwentnie dążyli do zwycięstwa za pięć punktów.
Pierwszy mecz po długiej, trzymiesięcznej przerwie był wielką niewiadomą. Można się było spodziewać, że łodzianie będą faworytem, nawet jeśli trener Przemysław Szyburski nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Juvenia z kolei przygotowywała się do meczu pod okiem Conrada Boshoffa – doświadczonego szkoleniowca z RPA. W okresie przygotowawczym nie dokonała wzmocnień, a ze składu odszedł Ucza Mczedliszwili, grający na kluczowej pozycji łącznika ataku.
Goście dość szybko wyszli na prowadzenie po przyłożeniu Dariusza Kaniowskiego. Ten sam skrzydłowy jeszcze trzykrotnie meldował się na polu punktowym, ale zanim Budowlani powiększyli przewagę musieli się sporo natrudzić. – Nie spodziewaliśmy się takiego oporu i tak poukładanej gry po stronie Juvenii – przyznał po meczu południowoafrykański łącznik Paul Walters.
Juvenia być może nie stwarzała zagrożenia, ale bardzo dobrze radziła sobie w obronie. Łodzianie kilkukrotnie próbowali wykorzystać swój „taran”, Gruzina Tomę Mczedlidze, który był jednak szybko zatrzymywany. W pierwszej połowie udało im się jeszcze dwukrotnie przedrzeć za linię końcową. Smoki odpowiedziały rzutem karnym, który na trzy punkty zamienił Bartłomiej Sierant. Warto wspomnieć też o dwóch akcjach Artura Fursenko, w których zabrakło jedynie podania do skrzydłowego oraz fenomenalnym rajdzie Andreia Cebotari. Reprezentant Mołdawii minął czterech rywali i niewiele zabrakło, by sprytnym kopem za plecy oszukał ostatnią linię obrony.
W drugiej połowie goście dość szybko zdobyli czwarte przyłożenie i punkt bonusowy, jednak potem zmienił się układ sił. Krakowianie przeszli do ofensywy. Doskonale spisywał się młyn, który męczył rywala maulami autowymi i świetnie rozgrywał piłkę w kontakcie. Przez niemal 20 minut gospodarze nie opuszczali przedpola Budowlanych. – W tym okresie powinniśmy zdobyć trzy przyłożenia. W pierwszej połowie dwa. Zabrakło tylko trochę spokoju i doświadczenia. Przegraliśmy przez momenty słabości, w których obrona była zbyt miękka – komentował Conrad Boshoff.
Juvenia mimo usilnych prób i uporu nie zdołała złamać linii defensywnej łodzian. W ostatniej fazie gry rytm złapali za to goście. W ciągu kwadransa zdobyli cztery przyłożenia, kończąc mecz wynikiem 57:3.
- Mistrz pokazał ile czeka nas jeszcze pracy, ale myślę, że postawa moich zawodników była dla nich zaskoczeniem. Nasz młyn wykonał świetną pracę i choć przez całe 80 minut padało, a z boiska schodziliśmy w strugach deszczu, to warunki chyba bardziej przeszkadzały naszym przeciwnikom. Z końcem sierpnia do klubu dołączą jeszcze zawodnicy z zagranicy. Szykujemy podwójny transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było, ale myślę, że będziemy mogli powiedzieć o tym więcej w przyszłym tygodniu – zapowiedział z uśmiechem trener Marek Odoliński.
Przy okazji meczu miały też miejsce dwa miłe wydarzenia. Przed pierwszym gwizdkiem prezes klubu Leszek Samel, wręczył kwiaty Natalii i Maciejowi Dorywalskim, którzy przed pięcioma dniami wzięli ślub. Po meczu kibice i zawodnicy wręczyli pamiątki Markowi Odolińskiemu, który w czerwcu oficjalnie zakończył karierę. Mecz uświetnił występ cheerleaderek z zespołu "Blizarders", a krótko przed końcowym gwizdkiem odbyło się losowanie nagród wśród publiczności. Losami były bilety, które po raz pierwszy pojawiły się na krakowskich trybunach przy Błoniach. Trzy osoby otrzymały vouchery na zabiegi relaksacyjne w EgoPower Lab. Rozdane zostały też piłka oraz koszulka Juvenii. Po raz pierwszy na trybunach pojawiła się również strefa cateringowa.
Juvenia Kraków – Budowlani SA Łódź 3:57 (3:19)
Juvenia: Bartłomiej Sierant 3
Budowlani: Dariusz Kaniowski 20, Paul Walters 12, Witalij Kramarenko 5, Łukasz Kujawa 5, Piotr Karpiński II 5, Bartosz Kubalewski 5, Maciej Orłowski 5
Juvenia Kraków: Adam Grabski, Jerzy Głowacki, Tomasz Zagrajek, Przemysław Rejentowicz, Jan Krawiec, Marcin Siemaszko, Mateusz Ingarden, Kostiantyn Bezwrhyj, Artur Fursenko, Bartłomiej Sierant, Andrei Cebotari, Mariusz Tumiel, Maciej Dorywalski, Kamil Bobola, Marcin Sokołowski
Rezerwowi: Daniel Glynn, Maciej Bielawski, Dennis Wójcik, Wojciech Góratowski, Jacek Bielawski, Krzysztof Gola, Patryk Okrajek, Kamil Trzos.