Arka Gdynia – Salwator Juvenia Kraków 30:10 (13:10)

Wyrównana pierwsza połowa i dobra gra ofensywna Salwator Juvenii, nie wystarczyła żeby pokonać aktualnego lidera tabeli. Po dużo słabszej drugiej połowie, Smoki uległy Arce 30:10(13:10) i po remisie Łodzi z Posnanią, spadają na 4 miejsce w tabeli.

Arka zaatakowała od pierwszych minut odważnymi, dynamicznymi wejściami, przemieszczając się coraz bliżej naszego pola. Obrona jednak pracowała bardzo dobrze i nie dopuściła Gdynian do linii końcowej. Niestety popełniliśmy błąd wychodząc ze spalonego przy przegrupowaniu i sędzia Grzegorz Michalik odgwizdał karnego dla gospodarzy. Z dogodnej pozycji bez problemu trafił Beka Tsiklauri, wyprowadzając swoją drużynę na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. Minęło zaledwie kilka minut i z 38 metrów wyrównał Jaroslav Tomcik. W tym okresie gry, trudno było wskazać stronę przeważającą. Krakowianie znów więcej czasu spędzali na połowie przeciwnika, ale popełniali błędy i nie potrafili wykorzystać dogodnych sytuacji. Tymczasem Arka, odsuwała co chwilę grę od własnego pola obronnego, długimi kopami. Dużo zamieszania na skrzydłach wprowadzali Marcin Malochwy, Marcel Zembrow i obrońca Vaxtang Kavtidze.
Jednak to błąd w środku pola spowodował, że Krakowianie stracili pierwsze punkty. Brak obrony przy przegrupowaniu sprytnie wykorzystał Łukasz Szostek, który będąc szarżowanym, zdołał jeszcze podać do Jacka Wojaczka. Ten szczupakiem wylądował na naszym polu punktowym. Tsiklauri nie podwyższył i było 8:3. Smoki nie przejęły się jednak zbytnio stratą punktów i natarły jeszcze mocniej. Po doskonałym kopie Mariusza Zagórowskiego piłka przekroczyła linię autu 5 metrów od pola Arki. Wrzut wykonywali Gdynianie, ale Wojaczek przerzucił wprost w ręce Pawła Wojciechowskiego, który bez problemu pokonał dystans, dzielący go od linii końcowej. Tomcik podwyższył i Krakowianie prowadzili 8:10.

Tuż przed końcem pierwszej części spotkania Gdynianie odzyskali jednak prowadzenie. Kolejna groźna akcja lewym skrzydłem i niewygodny, krótki przekop za plecy w wykonaniu Kavtidze. Piłka niefortunnie odbiła się od ziemi, zatańczyła na rękach naszych obrońców i upadła na ziemi, gdzie przyklepał ją gruziński obrońca. Tsiklauri znów nie podwyższył, ale do przerwy wynik nie uległ zmianie i gospodarze prowadzili 13:10.

W drugiej części spotkania Krakowianie z minuty na minutę zwalniali tempo gry. Ponad boiskiem zorganizowano pokaz pirotechniczny, który gęstym dymem na chwilę zakrył część boiska, gdzie bronili się rugbiści z Małopolski. Na szczęście lekki wiatr szybko zaczął przewiewać zasłonę, która drażniła gardła zawodników obu drużyn. Wtedy też, lukę w obronie Smoków wykorzystał Kazimierz Raszpunda, który nie zatrzymywany przebiegł między dwoma, stojącymi defensorami Juvenii i zdobył kolejne przyłożenie, powiększając dystans punktowy pomiędzy obiema ekipami. Tsiklauri tym razem się nie pomylił, podobnie jak kilka minut później, kiedy celnie wyegzekwował rzut karny.
Było 23:10, a Salwator Juvenia nie potrafiła znaleźć recepty na przełamanie obrony Arki. Mnożyły się złe decyzje, brakowało głębokości i uporządkowania. Smoki nie były już w stanie zagrozić polu punktowemu gospodarzy. Widoczny był brak na boisku kapitana Konrada Jarosza(pauzował za 3 żółte kartki), próbującego wspierać kolegów zza linii bocznej i Marka Odolińskiego (pauzował za czerwoną kartkę), który miał nagrywać mecz, ale emocje i zaangażowanie w wydarzenia na boisku sprawiały, że co chwilę zapominał o prowadzeniu kamery za akcją.
15 minut przed końcem spotkania, kropkę nad i postawił Marcin Malochwy, który wykończył akcję zespołu, kładąc piłkę przy samej chorągiewce i dając Arce bonusowy punkt za zwycięstwo. Znów podwyższył Gruzin, ustalając tym samym wynik spotkania na 30:10.

W występie Salwator Juvenii zawiodło kilka elementów. Przede wszystkim zabrakło siły i przygotowania fizycznego. To, w połączeniu ze zmęczeniem po nocy w pociągu, sprawiło, że przegrywaliśmy własne młyny, Arka zdobywała kolejne metry pchając maula autowego, a w grze otwartej brakowało wsparcia. Piłka rzadko trafiała do formacji ataku, która była wielkim atutem w rundzie jesiennej. Miejmy nadzieję, że po powrocie do składu Marka Odolińskiego, Konrada Jarosza i Darka Smolenia, którego tym razem zatrzymały obowiązki zawodowe, będziemy mogli przekazywać wam już tylko dobre wiadomości. Zarówno z Łodzi, jak i Warszawy.

Arka Gdynia – Salwator Juvenia Kraków 30:10 (13:10)
Juvenia: Kiraga(Mączka), Głowacki(Nawrot), Gajda(Nowak), Falk, Świadek(Jóźwik), Ingarden(Budka), Madry, Leroch, Paweł Wojciechowski – 5pkt., Jaroslav Tomcik – 5pkt. Zagórowski(Cyganik), Bielawski, Piwnicki(Zawojski), Marcin Sokołowski, Maciej Sokołowski.
Arka: Beka Tsiklauri – 10pkt, Jacek Wojaczek, Kazimierz Raszpunda, Marcin Malochwy, Vaxtang Kavtidze – po 5 pkt.

Sędziowali: Grzegorz Michalik, Leszek Kościelniak, Dariusz Reks.

Żółte kartki: Patrik Leroch (Juvenia)

Wyniki pozostałych spotkań:
Folc AZS AWF Warszawa – Ogniwo Sopot 14:17
Budowlani Łódź – Posnania Poznań 26:26
Pogoń Siedlce – WMPD PUDiZ Olsztyn 18:3
Mach Czarni Pruszcz Gdański – Lechia Gdańsk (mecz w niedzielę o 14:00)