Dziewczyny z jajem, czyli żeńska drużyna pod Wawelem

Wiele osób jeszcze o tym nie wie, ale bieżącej zimy, pod czujnym okiem trenera Piotra Mielnikowa, treningi w Krakowie rozpoczęła sekcja rugby kobiet. Jak na razie dziewczyny mają ogromny zapał do pracy i spore ambicje, ale od strony organizacyjnej wciąż jest kilka niewiadomych.

Jak na ogół bywa, do rozniecenia ognia potrzebna jest iskra. W tym wypadku była nią Marta Gerke - studentka technologii chemicznej na AGH, która do Krakowa przyjechała z odległego Grudziądza.

- Zaczęłam trenować w liceum w Grudziądzu. Nasz wuefista był pasjonatem rugby i zaczął wprowadzać jego elementy do zajęć lekcyjnych. Powstała wówczas sekcja chłopców i malutka sekcja dziewcząt. Trenowałam tam półtora roku, po czym przyjechałam na studia do Krakowa. Dowiedziałam się, że jest tu Juvenia, ale nie ma w niej i nigdy nie było damskiej drużyny - opowiada założycielka krakowskiej drużyny rugbistek. - Chciałam kontynuować uprawianie sportu, który mnie zafascynował, w którym dobrze się czuje i który daje mi satysfakcję. Jedynym wyjściem było stworzenie damskiej ekipy od podstaw.

W takim mieście, jak Kraków, gdzie właściwie każda dyscyplina sportu ma reprezentujący ją klub, nie było łatwo uzbierać chętną do gry grupę dziewczyn. - Marta jest niesamowicie otwartą na ludzi dziewczyną, która bardzo szybko nawiązuje kontakty. Jest energiczna i zjednuje sobie chyba każdego z kim rozmawia - mówi Piotr Mielnikow, tłumacząc po części sukces ambitnej studentki.

- Pomógł mi jeden z nauczycieli krakowskiego AWF-u. Pomógł mi zorganizować lekcję, na którą mogły przyjść dziewczyny, żeby zobaczyć o co w tej grze chodzi. Miałam dość małe pole manewru, ale w naborze pomógł mi trener Piotr Mielnikow, który zaczął namawiać na grę swoje uczennice z liceum - opowiada o trudnych początkach Marta Gerke.

Po przełamaniu pierwszych barier, dalej wszystko potoczyło się zwyczajnym torem. Czyli na początek przyszły dwie osoby, które przyprowadziły koleżanki, potem powstała strona na Facebooku i wieści zaczęły rozchodzić się najbardziej skuteczną, pocztą pantoflową. - Zainteresowanie rośnie - przyznaje inicjatorka. - W tej chwili jest nas 10, czasem 12 regularnie ćwiczących dziewczyn z całego Krakowa i różnych uczelni. Nawet się nie spodziewałam, że informacje o nas tak szybko się rozejdą na tak szeroką skalę.

Jak na razie sekcja damska trenuje z grupą kadetów, których w Juvenii również prowadzi Piotr Mielnikow. - Żeby mieć osobne treningi, musi nas być jeszcze trochę więcej. Póki co jednak, treningi z kadetami wiele nam dają. Myślę, że również my dobrze na nich wpływamy, bo mają przeciwnika, a nie muszą ciągle grać tylko przeciwko sobie - mówi Marta Gerke.

- Dziewczyny czasem wykazują dużo większe zaangażowanie w grę i odważniej wchodzą w kontakt niż chłopcy. Nie raz już mnie zaskoczyły - przyznaje Piotr Mielnikow.

Dziewczyny mają sporo ambicji i chęci do czekającej je długiej nauki, ale do rozwiązania mają jeszcze sprawy organizacyjne. Jak na razie nie wiadomo, czy zespół będzie funkcjonował jako sekcja Juvenii, czy też zostanie "podpięty" pod Uniwersytet Jagielloński. W gruncie rzeczy głównym problem stanowi zaplecze sanitarne - Juvenia ze swoimi starymi budynkami i bez oddzielnej szatni z prysznicami, nie jest przystosowana do posiadania damskiej drużyny. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie tych dwóch opcji - przyznaje Marta Gerke, która próbuje porozumieć się z UJ ws. wynajmowania boiska na obiektach oddalonych o kilkaset metrów od Juvenii (ul. Piastowska).

Z przynależnością sekcji wiąże się również jej nazwa. Pojawi się w niej albo UJ, albo Juvenia. Zawodniczki rozważają wiele opcji i jak na razie nie podjęły jeszcze decyzji w tej kwestii. - Chciałybyśmy aby nazwa była z jednej strony trochę groźna, a z drugiej łączyła się z Krakowem. Padła propozycja "Smoczyce", ale nie wiadomo, czy się na nią zdecydujemy.

Jak na razie krakowska drużyna rugbistek planuje intensywne treningi oraz mecze sparingowe. Między innymi z Diablicami z Rudy Śląskiej, które już zapowiedziały swój przyjazd pod Wawel. - Nie zgłaszałyśmy jeszcze naszej drużyny do mistrzostw Polski, bo jest nas za mało i wciąż mamy sporo formalności do wypełnienia. Blokuje nas biurokracja, ale na wiosnę być może wystąpimy na jakimś turnieju - zapowiada założycielka żeńskiego zespołu rugby.

Niedługo panie po raz pierwszy wejdą na boisko, by to czego nauczyły się na sali, przełożyć na realne warunki gry. - Kolejne kroki będziemy podejmować wspólnie z trenerem, tak aby się nie zrazić i żeby drużyna się rozwijała. Wiosnę czuć już w powietrzu, więc czekamy już tylko na boisko... - kończy Marta Gerke.

Strona Rugby Kobiet Kraków na Facebooku