Nowy lider + kolejne ciekawe rozstrzygnięcia = V kolejka

I znów byliśmy świadkami ciekawych rozstrzygnięć w pierwszej lidze rugby. W chyba najciekawiej zapowiadającym się pojedynku w Łodzi, pomiędzy Budowlanymi i Arką, wypłynęła na powierzchnię wyraźna różnica poziomów, a aktualny Mistrz z Warszawy, zrzucił z pierwszej pozycji Lechię Gdańsk. Jeśli do tego dorzucić zwycięstwo nieobliczalnego Olsztyna, nad równie nieprzewidywalną Posnanią oraz zacięty bój Ogniwa w Pruszczu Gdańskim o opuszczenie dwóch ostatnich miejsc w tabeli, to mamy kolejną fascynującą rundę. Tylko Salwator Juvenia nie sprawiła tym razem niespodzianki i bez większych problemów poradziła sobie z siedlecką Pogonią.

Analizę wypadałoby zacząć od Mistrzów Polski, bo z racji pozycji powinno im się to należeć. W tej kolejce tym bardziej na to zasłużyli, ponieważ pokazali klasę i umiejętność zwyciężania nawet przy poważnych brakach kadrowych. Folc Azs Awf, do starcia z liderem z Gdańska, przystąpił jedynie z trzema zawodnikami na ławce rezerwowych. Co jeszcze ciekawsze, mistrzowie grali an własnym terenie... Jednak wszystkim krytykom, którzy skazywaliby ich w tym momencie na przegraną, także w następnych meczach, szybko zamknęli usta. Spotkanie na Bielanach miało zacięty przebieg. Po pierwszej połowie był remis 6:6, w drugiej, mimo wyrównanej walki więcej punktowali gospodarze, wygrywając 17:13. Niestety jedną z głównych ról w spotkaniu odegrał sędzia Kościelniak, do którego obie strony miały po ostatnim gwizdku wiele pretensji. Jeden z Lechitów, Maciej Brażuk, nie omieszkał wyrazić swojego, dość ostro sformułowanego zdania, jeszcze na murawie, za co został dwukrotnie ukarany żółtą, a co za tym idzie i czerwoną kartką. Czy więc Lechia, mająca problemy z kolejnymi kontuzjami i dziurami w składzie podejmie walkę o powrót na szczyt tabeli? Wydaje się to możliwe, gdyż niewielu daje jakiekolwiek szanse Ogniwu, które będzie kolejnym przeciwnikiem biało-zielonych. Gdańszczanie już kolejny sezon z rzędu startowali z pompą. W ostatnich latach jednak, z czasem coraz bardziej uchodziło z nich powietrze i biorąc pod uwagę tę zależność, nie sądzę by w jesieni zdołali przebić się znów na czoło stawki. Równie trudne zadanie stoi przed Folcem, który bez rezerw będzie mieć nie lada problem z pokonaniem wciąż czekającej na niego Arki, czy Budowlanych.

Arka, trzecia drużyna z zeszłego sezonu, niesmak po dwóch przegranych zmazała wygraną w wielkim stylu nad Łodzianami i to na ich terenie. Nie dość, że pokonali ich wysoko, bo aż 34:13, to właściwie upokorzyli ekipę, która w zeszłym sezonie była niemal niepokonana, aż do wielkiego finału. Pewne zwycięstwo Buldogów i trzecie miejsce w tabeli, jednoznacznie wskazuje na powrót jednego z przedsezonowych faworytów do gry o mistrzostwo. Z teoretycznie trudnych przeciwników, w jesieni pozostał im jeszcze tylko Folc Azs Awf, ale na pewno i spotkanie z ciężkim młynem Olsztynian, nie będzie beztroskim spacerem przez łąkę. Budowlani Łódź z kolei przegrali już po raz trzeci w tej rundzie i zajmują zaskakująco odległe, siódme miejsce. Opuszczenie zespołu przed Kacpra Ławskiego, który wyjechał do Anglii, tym bardziej utrudnia ich obecną sytuację i nie wróży poprawy. Jesień 2008 to dla Łodzian miejsce w połowie tabeli, a o wyższe miejsca może powalczą na wiosnę.

Wydaje się, że liga bez sensacyjnych rozstrzygnięć, już nie istnieje. Każda kolejka przynosi nowe niespodzianki, takie, jak wygrana WMPD nad Posnanią. Ekipa z Wielkopolski, która już została okrzyknięta czarnym koniem tegorocznych rozgrywek, pokonując mistrzów i wicemistrzów kraju, uległa zeszłorocznej rewelacji. Olsztynianie wyraźnie wykorzystali w tym spotkaniu siłę swojego młyna i odbili sobie porażki z Ogniwem, czy Pruszczem. Wydaje się, że obie drużyny są na etapie kształtowania swojego trzonu i stylu gry. Prezentują się bardzo nierówno, raz po raz wygrywając z faworytem, by tydzień później ulec piętnastce z ostatnich miejsc tabeli. Jeśli tylko uda im się ustabilizować swoją formę meczową, jeszcze wiele mogą namieszać w klasyfikacji końcowej. Siłą Olsztynian jest młyn. Mocną stroną Posnanii, Jurij Buhalo, najskuteczniejszy jak dotąd zawodnik ligi. Pozostaje pytanie, czy to wystarczy, chociażby na trudnej ziemi krakowskiej, gdzie polegli już najlepsi?

Ogniwo Sopot, podobnie jak i Pruszcz Gdański, walczą o utrzymanie w gronie najlepszych i tak będzie prawdopodobnie do końca sezonu. Wraz z Pogonią Siedlce, będą gryźć trawę, żeby tylko uciec ze strefy spadkowej. Dlatego właśnie mecze pomiędzy tymi zespołami, będą najważniejsze, dla układu dołu tabeli. Z bezpośredniego starcia Ogniwa z Pruszczem, zwycięsko wyszli Sopocianie, dopisując na swoje konto 4 punkty. Czarni pozostają jednak tuż za ich plecami, gdyż dzięki bonusowi za niską przegraną, cieszą się tym samym bilansem punktowym. Która z drużyn przegra walkę, zobaczymy, ale jednego można być pewnym, iż nie staną się one nagle faworytami, bijącymi każdą ekipę od południa na północ Polski.

Najgorzej w tej kolejce wypadła Pogoń, która mimo zaciętej obrony oraz ambitnej gry, uległa słabiej tym razem grającej Salwator Juvenii 5:30 i spadła na ostatnie miejsce. Siedlczanie będą mieli teraz nie lada orzech do zgryzienia, bo urwać punkty Lechii, Folcowi, Arce czy Budowlanym, nie będzie łatwo, a taki właśnie zestaw przeciwników czeka na nich w październiku i listopadzie. Natomiast Salwator Juvenia Kraków zabłysnęła mimo kiepskiego stylu, jaki zaprezentowała w niedzielę. Po raz pierwszy w swej historii zajęła fotel lidera i już za dwa tygodnie będzie musiała stanąć do jego obrony w starciu z Posnanią. Prawdziwy czarny koń tej rundy, krakowskie Smoki, jako jedyna drużyna ma na koncie tylko jedną porażkę i jeśli zdoła utrzymać ten bilans pozostanie na tronie aż do wiosny. Prawdopodobnie wszystko wyjaśnia spotkania z Poznaniem i Olsztynem. Oba pod Wawelem, gdzie jak wiadomo, Smoki najbardziej lubią grać.

Już za niespełna dwa tygodnie wraca więc liga, a z nią arcyciekawe spotkanie tegorocznych sensacji Salwator Juvenia Kraków - Posnania Poznań. W tym spotkaniu nie będzie niespodzianki, gdyż mimo czwartego miejsca ekipy z Wielkopolski, jest to spotkanie na szczycie.