Walka do ostatnich sekund, Smoki pokazały pazur

Juvenia Kraków bardzo ambitnie i zażarcie walczyła na własnym boisku w pierwszym meczu finału I ligi rugby. Po końcowym gwizdku zwycięzcami okazali się jednak rugbiści Ogniwa Sopot, którzy jednak musieli sporo się napocić, by wrócić do domu z zaliczką przed rewanżowym pojedynkiem. Na trybunach dopisali kibice, których doping, szczególnie w drugiej połowie niósł miejscowych zawodników od jednej do następnych akcji punktowych.

Juvenia dobrze rozpoczęła spotkanie, ale jej napór trwał tylko pięć minut. Wówczas chwila dekoncentracji pozwoliła na kontrę gości. Ogniwo po kilku przegrupowaniach i dwóch błędach rywali otrzymało rzut karny pięć metrów od pola punktowego. Piłkę podniósł Piotr Zeszutek i wykorzystując opieszałość naszej obrony zanurkował między defensorów i zdobył pierwsze przyłożenie. Tego samego rugbisty, lidera i kapitana sopocian, Smoki nie upilnowały również kilka minut później. Błąd w obronie przy formacji autowej i 60-metrowy rajd wiązacza zakończył się kolejnym przyłożeniem. Juvenia walczyła i nie popełniała więcej błędów w obronie, ale punktów w tej odsłonie pojedynku już nie zdobyła. Tymczasem kopacz gości do jednego celnego podwyższenia dorzucił drop goal i do przerwy na tablicy widniał wynik 0:15.

W drugiej połowie znaczne ożywienie w szeregi krakowian wprowadzili zmiennicy, a w szczególności Konrad Jarosz, który po raz kolejny udowodnił swoją wartość nawet po długiej nieobecności na murawie. Łącznik młyna umiejętnie pokierował grą młyna i pociągnął swoich kolegów do frontalnego oblężenia. W efekcie Smoki zdobyły aż trzy przyłożenia (Jerzy Głowacki, kapitan Adam Grabski i Konrad Jarosz). Dwa z nich podwyższył Grzegorz Gołębiowski. Na prowadzeniu nadal było jednak Ogniwo, bo tuż po wznowieniu gry również dodało do swojego dorobku kolejne przyłożenie. Mimo to przy stanie 22:19 i 10 minutach do końca rywalizacji mogło zdarzyć się wszystko.

Przyjezdni, którzy w rundzie zasadniczej nie przegrali ani jednego meczu, obudzili się i po rzucie karnym odskoczyli na sześć "oczek", to jednak wciąż nie była bezpieczna przewaga. Smoki ponownie zaatakowały, ale niestety fatalny błąd popełnił krakowski obrońca. Po przekopie Ogniwa, głęboko za plecy linii defensywnej, próbował zatrzymać kozłującą piłkę nogą. Ta odskoczyła i wpadła wprost w ręce nadbiegającego Mateusza Mrowcy. Środkowy gości popędził na pole punktowe, a Szablewski podwyższył na 32:19.

W końcówce Juvenia mogła jeszcze zmniejszyć straty. Przez ostatnie pięć minut i kolejne pięć minut doliczonego czasu gry nie opuszczała strefy dziesięciu metrów przed polem punktowym Ogniwa. Dwukrotnie krakowianie wchodzili na pole punktowe, ale piłka była utrzymana w górze. Kiedy za trzecim razem udało się wreszcie przyłożyć, sędzia dopatrzył się podania do przodu i nie uznał punktów, kończąc spotkanie. Ta dość kontrowersyjna sytuacja rozsierdziła kibiców i zawodników. Zdobycz kolejnych pięciu lub siedmiu punktów, nie zmieniłaby sytuacji, bo Ogniwo i tak wywiozłoby spod Wawelu cenne zwycięstwo, a Juvenii pozwoliłoby zakończyć sezon spotkań na własnym boisku z honorem i w dobrej atmosferze.

Ogniwo, wygrywając zrobiło spory krok w kierunku awansu do Ekstraligi. Za dwa tygodnie w spotkaniu rewanżowym podejmować będzie Juvenię na własnym terenie i jeśli wygra, zremisuje lub przegra mniejszą liczbą punktów, będzie cieszyć się z awansu. Krakowianie do elity wracać jeszcze nie chcą, bo są dopiero w połowie drogi i odbudowywania siły drużyny, która w 2009 była w ligowej czołówce. Mimo to zapowiada walkę i zawieszenie poprzeczki na tyle wysoko, by rywale na dłużej zapamiętali tę rywalizację.

Sobotni mecz był również okazją do pożegnania przez kolegów Kajetana Cyganika, który zakończył swoją przygodę z jajowatą piłką w roli zawodnika. Przed pierwszym gwizdkiem otrzymał podpisane przez kolegów piłkę i koszulkę, a także tablicę z życzeniami i podziękowaniami za wspólne lata treningów, meczów i wkład w pracę klubu.

Zobacz galerię zdjęć na RugbyPolska.pl

Juvenia Kraków - Ogniwo Sopot 19:32 (0:15)

Juvenia: Jarosz 5, Głowacki 5, Grabski 5, Gołębiowski 4
Ogniwo: Szablewski 12, Zeszutek 10, Olszewski 5, Mrowca 5

Juvenia: Grabski (70 M. Bielawski), Głowacki, Tabisz (30 Rejentowicz), Ingarden (60 Szczepański), Mączka (41 Kościelniak), M. Knowa, J. Knowa, Siemaszko, Wieczorkiewicz (41 Jarosz), Gołębiowski, Marcin Sokołowski, Dorywalski, Zawojski, Zając (41 Marcinek, 60 Sajdak), Maciej Sokołowski.