Gorzkie srebro kadetów

Po wywalczeniu złotych medali mistrzostw Polski w odmianie 15-osobowej, kadeci Juvenii Kraków jechali na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży jako jeden z faworytów. Pierwszy dzień przyniósł trzy pewne zwycięstwa, ale jakiś trybik zaciął się w decydującym spotkaniu finałowym i tym razem młodzi rugbiści przywieźli pod Wawel "srebro". - Przed sezonem wzięlibyśmy taki wynik w ciemno. Po tym jak wyglądał turniej i sam finał, pozostaje spory niedosyt - podsumował trener Łukasz Kościelniak.

Faza grupowa zawodów o mistrzostwo Polski U16 w rugby 7 przeszła w zasadzie bez większych komplikacji. Juvenia wysoko pokonała Lechię Gdańsk 40:0. Potem trochę męczyła się Husarem Bolesławiec, by ostatecznie triumfować 17:7, a na koniec pokonała faworyzowany Orkan Sochaczew 33:0. - Można powiedzieć, że mecz ułożył się pod nas, bo szybko zdobyliśmy dwa przyłożenia i w ten sposób zyskaliśmy nie tylko przewagę punktową, ale też psychiczną. W końcowym rozrachunku ten wynik okazał się jednak dla nas zgubny - mówił potem Łukasz Kościelniak.

Przez półfinał ze Skrą Warszawa Młode Smoki przeszły jak burza. W finale przyszedł czas na kolejne starcie z Orkanem. - Przed meczem mówiłem, że wolałbym spotkać się w walce o złoto z Budowlanymi Łódź. Po sobotnim meczu w lepszej sytuacji był Orkan, ponieważ nie ciążyła na nim presja. Mógł tylko sprawić niespodziankę i to mu się udało. Drużyna była chyba trochę zbyt pewna siebie i przegraliśmy złote medale w dość kuriozalnych okolicznościach. Najpierw wychodząc z przewagą w kontrataku podaliśmy piłkę na przechwyt i straciliśmy punkty. Kilka minut później, po szybkim karnym na 22. metrze nasz zawodnik znalazł się na polu punktowym, ale chciał pobiec za słupy, żeby ułatwić podwyższenie i został wypchnięty za linię końcową… Goniliśmy wynik, zepchnęliśmy Orkan pod samo pole punktowe, ale zabrakło już czasu na akcję, która zmieniłaby losy meczu - relacjonował zawiedziony Łukasz Kościelniak.

- Można powiedzieć, że przegraliśmy na własne życzenie. Przed sezonem srebrny medal wziąłbym w ciemno. Teraz wszyscy czujemy, że stać nas było na więcej - zakończył szkoleniowiec krakowskiej młodzieży, którego w przygotowaniach wspierał Wasyl Lazorenko oraz Jan Głazek.