Juvenia Kraków wykonała ogromny krok w kierunku pozostania w Ekstralidze, pokonując w sobotę Orkan Sochaczew 33:30 (14:21).
O tym, że Orkan postawi Juvenii twarde warunki wiedzieli wszyscy. Nikt chyba jednak nie spodziewał się tak pasjonującego spotkania z horrorem w końcówce i napięciem, w którym kibice musieli wytrwać w doliczonym czasie gry, by ostatecznie świętować zwycięstwo. Starcie, które zakończyło się bonusowym zwycięstwem gospodarzy, nie toczyło się jednak od początku po ich myśli.
Wynik spotkania otworzyli goście, kiedy Tomasz Gasik trafił drugą z prób karnego. Od pierwszych minut to właśnie Sochaczewianie byli w natarciu, zmuszając do błędów miejscowych. Wystarczyła jednak jedna akcja, dobry kop w aut Bartłomieja Sieranta i jeszcze lepiej związany maul, by Juvenia wyszła na prowadzenie. Autorem przyłożenia był Mateusz Ingarden, a podwyższył wspomniany Sierant. Orkan przygotował jednak błyskawiczną odpowiedź. Jeszcze przed upływem kwadransa Gasik, który regularnie występuje w reprezentacji narodowej, znalazł lukę w defensywie krakowian i przebił się na pole punktowe po chwili podwyższając wynik z podstawki.
Orkan był w natarciu prowadząc grę na połowie Juvenii, która całkiem umiejętnie potrafiła obronić kolejne fale ataków. W końcu jednak drogę na pole punktowe znalazł Piotr Wawrzyńczak. Gasik tym razem nie podwyższył, ale przed przerwą dorzucił jeszcze dwa rzuty karne. Fantastyczną akcją błysnęła również Juvenia. Piłka puszczona w atak wędrowała na kontakcie pomiędzy zawodnikami, by w końcu wpaść w ręce Mariusza Tumiela. Silny środkowy niczym taran utorował sobie drogę za linię końcową, a Bartłomiej Sierant podwyższając zmniejszył straty do siedmiu punktów.
W drugiej odsłonie doszło do dość długiego przestoju w grze. Tomasz Gasik każdą nadarzającą się okazję wykorzystywał do kopu na słupy i powoli powiększał przewagę przyjezdnych. Zdecydowane ożywienie na boisko wprowadził Grzegorz Gołębiewski, który wchodząc na pozycję łącznika ataku nie tylko dobrze kierował tą formacją, ale i sam popisywał się efektownymi wejściami. Dwa z nich przyniosły przyłożenia. Druga z "piątek", na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem doprowadziła do stanu 26:30, co wyraźnie dodało Smokom wiatru w skrzydła. Orkan, który przed tygodniem w końcówce stracił zwycięstwo nad Posnanią nagle przeszedł do defensywy. Juvenia zaatakowała i wywalczyła swoje. Fantastycznie na prawym skrzydle poradził sobie Marcin Sokołowski, który lawirując między obrońcami zdobył około 20 metrów i wypracował pozycję dla Konstantyna Soboliewa, który musiał już tylko sprintem pokonać ostatnie 15 metrów, by położyć piłkę za słupami. Sierant pewnie podwyższył, a na trybunach zapanowała euforia.
To jednak nie był koniec emocji. Sędzia przedłużył drugą połowę o kilka minut, a przebudzony Orkan próbował jeszcze szarpać i wydrzeć zwycięstwo. Obrona Juvenii była jednak twarda jak skała i zdeterminowana, dzięki czemu wynik nie uległ już zmianie.i tym samym Smoki wygrały 33:30. Tym samym rugbiści spod Wawelu umocnili się na szóstym miejscu z dorobkiem 21 punktów są w dość komfortowej sytuacji przed kolejną serią spotkań z Pogonią, Posnanią i Orkanem.
Juvenia Kraków - Orkan Sochaczew 33:30 (14:21)
Juvenia: Grzegorz Gołębiewski 10, Bartłomiej Sierant 8, Mateusz Ingarden 5, Konstanty Soboliew 5, Mariusz Tumiel 5
Orkan: Tomasz Gasik 25, Piotr Wawrzyńczak 5
Tekst: Kajetan Cyganik
Fot. Daria Doległo