Zwycięstwo na początek rundy

Wiosenną serię gier w grupie spadkowej Ekstraligi rugby Juvenia Kraków zaczęła od zwycięstwa z Posnanią Poznań 26:25 (19:15).

Nie był to piękny mecz, ani płynna gra, ale stare sportowe porzekadło mówi, że zwycięzców się nie osądza. Smokom na pewno nie można odmówić ambicji i woli walki, bo dwa przyłożenia zdobyli w ostatnich minutach pierwszej i drugiej połowy. Dzięki temu pokonali Posnanię i dopisali do swojego konta punkt bonusowy.

Pierwsze spotkanie po długiej w polskich rozgrywkach, zimowej przerwie zawsze jest wielkim testem. Rugbiści Juvenii zdali go, ale ze świadomością, że muszą teraz porządnie odrobić lekcje. Zbyt duża liczba błędów indywidualnych sprawiła, że mimo wyraźnej dominacji, wygrana gospodarzy nie była od początku do końca czymś oczywistym.

Na pewno należy pochwalić krakowian za ambicję i wolę walki, którą pokazali już w pierwszej połowie. Po komendzie sędziego, że gra będzie toczyć się do martwej piłki, będący w jej posiadaniu gospodarze przeprowadzili około 3-minutową akcję złożoną z kilkunastu faz, która zakończyła się na polu punktowym. Bartłomiej Sierant podwyższył już po gwizdku i tym samym do przerwy Juvenia prowadziła 19:15.

W drugiej odsłonie, po dziesięciu minutach gry i błędach, które pozwoliły Posnanii ponownie wyjść na prowadzenie, Smoki zwarły szyki i zaatakowały. Przez pół godziny gra niemal bezustannie toczyła się na połowie gości. Nerwy kibiców zostały przetestowane na wskroś, bo zwycięstwo przyszło dopiero w końcówce. W ostatniej minucie na pole punktowe przebił się Mateusz Ingarden, notując tym samym swoją drugą „piątkę” tego dnia. Testowany w reprezentacji Polski Sierant musiał jeszcze jednak podwyższyć. – Pozycja była prosta, ale nie patrzyłem, bo jakby Bartek nie trafił byłoby po meczu. Na szczęście nie zawiódł, sędzia wznowił jeszcze grę, ale nasz zespół utrzymał piłkę w posiadaniu, a Konrad Jarosz kopnął ją w aut kończąc mecz – relacjonował trener Marek Odoliński.

Wyróżniającymi się na boisku zawodnikami byli bez wątpienia zdobywcy przyłożeń. Wspomniany Mateusz Ingarden, oraz doświadczony Jakub Jasiński, który również zaliczył dublet. Bardzo dobrze zarówno w obronie, jak i ataku tradycyjnie spisywał się Mariusz Knowa. Jego starszy brat Jarek, z którym w ubiegłym roku występowali na pozycjach rwaczy, wróci do gry niestety dopiero po przerwie wakacyjnej.

- Gdyby udało nam się ustrzec błędów, wynik mógłby brzmieć 26:5. Posnania grała bardzo ambitnie, ale głównie wykorzystywała nasze błędy. Nie przeprowadziła żadnej składnej akcji, która zakończyłaby się punktami. To my byliśmy stroną prowadzącą grę, czasem jednak brakowało nam dobrej decyzji. Kilka razy wychodziliśmy do ataku w przewadze i zamiast rozgrywać, szukaliśmy kontaktu. Mszczą się trochę sparingi przedsezonowe, w których graliśmy przeciwko zdecydowanie słabszym rywalom. Taka rywalizacja nigdy nie wyciągnie wszystkich naszych błędów, a o to przecież chodzi w tych meczach. Zrealizowaliśmy jednak swój cel, bo wygraliśmy, inkasując punkt bonusowy – podsumował Marek Odoliński.

Trenera Juvenii już niedługo być może wesprze Australijczyk Matt Spice, który pojawił się na Błoniach, deklarując swoją pomoc. Jest to były trener i rugbista, występujący na pozycji rwacza, łącznika ataku i obrońcy, który w Krakowie prowadzi swoją firmę i chce zaangażować się w pomoc Smokom. Pomoc jest potrzebna w szczególności przy prowadzeniu formacji ataku, która potrzebuje zgrania i szlifu. W najbliższych meczach do składu ma również dołączyć potężny angielski filar Stuard Moody, mierzący 198 cm wzrostu, który z pewnością będzie sporym wzmocnieniem dla formacji młyna.

Juvenia Kraków – Posnania Poznań 26:25 (19:15)

Juvenia: Mateusz Ingarden 10, Jakub Jasiński 10, Bartłomiej Sierant 6.
Posnania: Daniel Gdula 15, Bartosz Kubalewski 10.

Skład Juvenii: Gajda, Głowacki, Grabski, Zemła, Szczepański, M. Knowa, Ingarden, Jasiński, Sierant, Marcin Sokołowski, Soboliew, Dorywalski, Tumiel, Fursenko, Maciej Sokołowski oraz Pszyk, Bielawski, Świadek, Zawojski, Jarosz i Pacia.

Tekst: Kajetan Cyganik
Fot.: Marek Kalisz