Juvenia Kraków uległa na wyjeździe z wicemistrzem Polski Pogonią Siedlce 13:7 (6:0) i zdobyła pierwszy punkt bonusowy.
Mecz z Pogonią Siedlce był trzecim z kolei spotkaniem rozgrywanym w pierwszej rundzie rozgrywek Ekstraligi rugby. Po zaciętym boju z gdańską Lechią i niezbyt porywającym spotkaniu z Ogniwem Sopot, drużyna Smoków miała wielką potrzebę pokazać, że potrafi grać na dobrym poziomie i awans nie był dziełem przypadku.
Na nieszczęście krakowian, drużyna z Siedlec posiada w swoich szeregach reprezentantów Polski, jest aktualnym wicemistrzem kraju i ma za sobą wsparcie miasta (czego o Juvenii niestety powiedzieć nie można). Z tych powodów mecz z Pogonią, według znawców rugby, mógł się skończyć dla drużyny z Grodu Kraka podobnym wynikiem jak wyjazd do Gdańska...
Od pierwszych minut zespół srebrnych medalistów MP, ruszył do zaciekłych ataków. Bardzo mocne wejścia środkowych, powoli, ale skutecznie przesuwały krakowian do defensywy. Jednak mimo wyczerpującej podróży, ku zdziwieniu miejscowej publiczności gospodarze nie byli w stanie rozbić dobrze funkcjonującej obrony Smoków. Obrona beniaminka funkcjonowała w tym meczu bardzo poprawnie, tylko raz dopuszczając graczy z Siedlec na swoje pole punktowe. Pierwsza połowa, to bardzo dużo akcji w środkowych strefach boiska. Niestety w Juvenii formacja autowa w tym dniu nie radziła sobie zbyt dobrze i przez to zmarnowano kilka dogodnych szans na groźne ataki. Jednak młyn Smoków nie dawał za wygraną i bardzo mocno postawił się kolegą z Pogoni, którzy nie byli w stanie zagrozić dużo lżejszej Juvenii podczas młynów dyktowanych.
Zespół prowadzony przez Andrzeja Kozaka, byłego trenera Juvenii, skutecznie za pomocą karnych podwyższał przewagę, chociaż do przerwy ciężko było wskazać faworyta spotkania.
Po przerwie przewaga w młynach dyktowanych dała Juvenii realne korzyści - po kolejnym karnym z błąd podczas wiązania młyna w którym dominowali mniejsi rugbyści z Krakowa sędzia główny odgwizdał „karną piątkę”.
Niestety II trener Juvenii - Bartłomiej Dąbkowski (prowadzący drużynę w tym spotkaniu) nie miał zbyt dużego wyboru zmian i z czasem zawodnikom z Małopolski zaczęło brakować sił, przez co liczba błędów wzrosła, Pogoń nie pozostawał dłużna- więc w meczu najczęstszym wznowieniem gry był młyn dyktowany. Mimo zaciekłych ataków ze strony beniaminka nie udało się już więcej przebić przez dobrze zorganizowanych rywali na ich pole punktowe.
Mecz zakończył się wynikiem 13:7. Przegrana nie jest powodem do dumy, jednak kibice krakowskiego klubu powinni być dobrze nastrojeni po tym co widzieli na boisku. Wreszcie Juvenia zagrała z sercem i zaangażowaniem, kilkukrotnie przepychając większych rywali.
Pozostaje mały niedosyt, jednak już w najbliższy weekend w Krakowie będzie można po raz kolejny oglądnąć Smoków, którzy są bardzo zmotywowani do tego, aby wreszcie sprawić radość kibicom i sobie wygrywając mecz z Orkanem Sochaczew.
Jeśli drużyna wyjdzie tak zmotywowana i skoncentrowana od początku, kibice będą świadkami bardzo zaciętego widowiska.
Przy okazji chciałbym pozdrowić w imieniu drużyny i własnym trenera Odolińskiego, który został szczęśliwym ojcem! „Młody Pirania” jeszcze nie wie, że będzie rugbystą.
Adam Grabski